Nad Bałtykiem zaginął ojciec z 12-letnim synem. Finał sprawy zaskakuje
Nad morzem często dochodzi do niebezpiecznych sytuacji, zwłaszcza jeśli w grę wchodzi zła pogoda czy zetkniemy się z prądem wstecznym. Przez kilka ostatnich dni trwały trudne poszukiwania na Bałtyku, bowiem 50-latek wraz z 12-letnim synem zaginął przy plaży w Jelitkowie. Weszli do wody, a później ślad po nich zaginął.
Akcja poszukiwawcza nad Bałtykiem trwała długo
Do groźnej sytuacji doszło 29 lipca w godzinach popołudniowych. Poszukiwania były zawieszane i wznawiane, jednak nikogo nie udało się znaleźć. Mężczyznę i chłopca ostatnio raz widziano ich na plaży w Jelitkowie przy gdańskim wejściu na plażę nr 63. Wiadomo, że wchodzili do morza, by popływać na desce SUP.
Poszukiwania trwały do późnych godzin i cały czas były wznawiane, niestety na ten moment nie przyniosły żadnych rezultatów. Choć nie ma pewności, że mężczyźni utonęli w wodzie, to najprawdopodobniej nie wrócili właśnie z morza. Alarm wszczęto po tym, gdy dwójka nie zgłosiła się, by oddać deskę do wypożyczalni. Nie wrócili też po zostawione ręczniki, plecaki i klapki – wszystko leżało na plaży.
Sprawa w końcu została wyjaśniona. Są cali i zdrowi
O postępach w sprawie na bieżąco informowały bałtyckie media m.in. funkcjonariusze gdańskiej policji. Wiadomo, że w działania byli zaangażowani WOPR oraz Straż Graniczna. W sprawie ciekawy pozostaje fakt, że przez długi czas nikt nie zgłaszał zaginięcia ojca z synem. Sprawdzane były monitoringi oraz nawiązywane są kontakty z innym jednostkami, które mogą monitorować linię brzegową, jednak przez weekend wciąż spotykano się z ciszą.
Pod uwagę brane były różne scenariusze i choć podejrzewano, że najprawdopodobniej doszło do nieszczęśliwego wypadku, to 31 lipca w poniedziałek rano wszystko zostało wyjaśnione. Mężczyzna i ojciec znaleźli się cali i zdrowi, za zaginiony zgłosił się na policję na Przymorzu. Wcześniej skontaktował się też z WOPR-em. Okazało się, że mężczyzna wrócili do domu z dzieckiem i zapomniał o rzeczach.
Choć tym razem mowa o fałszywym alarmie, to warto pamiętać, że niebezpieczne sytuacje na Bałtyku zdarzają się dość często. Całkiem niedawno przez niespodziewany prąd wsteczny zginął 39-letni mężczyzna, a jego narzeczona cudem została odratowana. Wchodząc do wody, należy zachowywać ostrożność, bowiem często wystarczy ułamek sekundy, by znaleźć się pod wodą i stracić kontrolę nad sytuacją.
Ceny na wakacjach cię zaskoczyły? Lot był opóźniony albo go odwołano? Wakacyjny kraj pozytywnie cię zaskoczył albo rozczarował?
Podziel się swoją historią i napisz do nas na podroze@wprost.pl